09.12.2022 r. uczniowie klas: IV a i b oraz V a i VII spotkali się z p. Jadwigą Wasilewską – propagatorką naszej kultury regionalnej oraz założycielką zespołu muzycznego Sedranianki, w którym również śpiewa.
Pani Jadwiga odwiedziła nas w dawnym stroju odświętnym charakterystycznym dla naszych terenów – noszonym m.in. w okolicach Bakałarzewa i Sadłowiny. Wizytowy ubiór kobiecy stanowiły: suto marszczona wełniana spódnica ciemnego, często szarego lub granatowego koloru, granatowa kamizelka, perkalowa biała koszula z szydełkowymi, ażurowymi wstawkami na rękawach i biała perkalowa chusta oraz skórzane wiązane trzewiki. Jego dopełnieniem były czerwone korale, które, podobnie jak chustę, panie dostawały w prezencie od swych mężów powracających z jarmarku. Chusty te, kwieciste lub w kratę, ale zwykle wełniane i ciepłe, kobiety w chłodne dni wiązały na głowie, a na siebie wkładały dodatkowo ciepłe wierzchnie okrycie – przypominające współczesny krótszy płaszcz granatowego koloru. Im zamożniejsi byli gospodarze, tym więcej sznurów korali i bardziej okazałych nosiła gospodyni. Odzież codzienna była znacznie skromniejsza i nazywała się odzieniem. Przed wyjściem w pole, czy do obrządku w gospodarstwie na nogi wkładano szyte z szarego filcu walonki, a na wierzch – buty gumowe. Ludzie żyjący na wsi zapraszali do siebie krawca, który mieszkał u nich kilka dni i szył domownikom ubrania. Mieszkańcy miasta odzież zamawiali u krawca w jego zakładzie i stamtąd ją odbierali.
Dalsza część spotkania poświęcona była dawnym obyczajom bożonarodzeniowym obchodzonym na naszych terenach. Dla p. Jadwigi były to wspomnienia z dzieciństwa i młodości. W okresie Bożego Narodzenia, zwanego u nas Godami lub Godnymi Świętami, w wielu domach można było zobaczyć pająki, czyli ozdoby wykonane ze słomy i bibuły zawieszone pod powałą (sufitem). Domostwa dekorowano również snopami zboża, słomą i sianem, rozstawiając je w kątach pomieszczeń, czy kładąc pod obrus wigilijny. Jedną z bożonarodzeniowych ozdób była podłaźniczka wykonana z wierzchołka choinki odwróconego do góry nogami, który następnie zostawał przyozdobiony bibułą, cukierkami, jabłkami, orzechami albo typowo polskimi światami. Taką ozdobę wieszano następnie nad stołem wigilijnym, lub w kącie. Podłaźniczka miała zapewniać domownikom szczęście i dobrobyt. Światy zaś były poprzedniczkami obecnych bombek. Powstawały one z wyciętych z opłatka elementów o różnych kształtach i kolorach, które łączono, używając śliny. Nazwa tej ozdoby kojarzy się z kulą ziemską i stanowi symbol władzy nowonarodzonego Chrystusa nad światem. Z kolorowych opłatków wykonywano też inne dekoracje: gwiazdy, rozety, kule. Jak wszystkie świąteczne elementy dekoracyjne miały one przede wszystkim znaczenie symboliczne - chroniły dom przed chorobami i nieszczęściami. Same opłatki wypiekane były w specjalnych formach przypominających dawne gofrownice. Wlewano do nich cienka warstwę ciasta, stawiano na ogniu, a gdy się zapiekła, formę odwracano na drugą stronę i zdejmowano dopiero po upieczeniu opłatków. Miały one różne kolory, a ponieważ formy zdobione były w różne sceny i postaci związane z Bożym Narodzeniem, wizerunki te pozostawały również na opłatkach. Pokruszone kolorowe opłatki gospodarz zanosił zwierzętom, by były zdrowe i mnożyły się.
Najbardziej magicznym dniem spośród wszystkich świątecznych była poprzedzająca Boże Narodzenie Wigilia. W trakcie tego dnia wróżono i odczytywano znaki, a także starano się postępować zgodnie z ustalonymi zasadami, aby zakląć dostatek i powodzenie na przyszły rok. Przebieg dnia i nocy wigilijnej miał bowiem według wierzeń wpływ na kształt całego kolejnego roku, dlatego też dla całorocznego dobrego samopoczucia i siły należało wcześnie wstać, nic nie pożyczać i nie kłócić się. Przed zapadnięciem zmroku kończono wszystkie cięższe prace. Wierzono, że na ten jeden magiczny dzień i noc, splatają się ze sobą siły ziemskie i pozaziemskie. Dusze zmarłych przybywają wówczas na ziemię, aby odwiedzić swych bliskich krewnych i rodzinę. Z szacunkiem zatem dmuchano na krzesła i ławy, wypowiadając przy tym przeprosiny dla ewentualnie odpoczywającej tam zbłąkanej duszy. Przy domostwach rozpalano ogniska, by wskazać drogę błądzącym duszom. Aby tych dusz nie obrazić, czy nie skrzywdzić, nie można też było w Wigilię wykonywać pewnych czynności: szyć, prząść, motać nici, prać kijanką, a nawet pluć. Duszom zmarłych przodków pozostawiano też dodatkowy talerz przy stole i resztki wigilijnych potraw.
W trakcie wieczoru wigilijnego powszechny był zwyczaj wróżenia: na urodzaj, pomyślność w gospodarstwie, długość życia i stan zdrowia oraz zamążpójście panien. Obserwowano, jaka jest tego dnia pogoda, z czego można było wnioskować, czy będzie urodzaj w nowym roku. Po skończonej wieczerzy panny wychodziły z domu i nasłuchiwały, z której strony zaszczeka pies. Miał to być dla nich znak, że z tej strony przyjdzie przyszły mąż. By dowiedzieć się, czy w nadchodzącym roku w ogóle wyjdą za mąż, obejmowały sztachety w płocie. Jeśli była ich parzysta liczba, mogły spodziewać się rychłego zamążpójścia, jeśli nie – niestety, na ślub musiały poczekać. Przestrzegano też tego, by w tym dniu kobieta nie weszła do domu jako pierwszy gość, gdyż przynosiło to nieszczęście. Mile widziany natomiast był mężczyzna z upominkiem świątecznym, np. z jabłkiem z choinki symbolizującym szczęście i zdrowie.
Z Bożym Narodzeniem związany był także zwyczaj kolędowania. Gwiazdor, z twarzą ukrytą pod maską lub umazaną sadzą, ubrany w barani kożuch (baranicę) i futrzaną czapę oraz wyposażony w dzwonek, rózgę oraz podarki chodził od chaty do chaty, robiąc przy tym nie lada hałas i wzbudzając postrach wśród dzieci, zwłaszcza tych niegrzecznych. Towarzyszyli mu: kostucha, bocian, diabeł i inni przebierańcy.
W dniu św. Szczepana z kolei, po zakończonym nabożeństwie, wierni obsypywali księdza zbożem.
W dawnych czasach w każdym domu znajdował się kancjonał, czyli książeczka zawierająca pieśni na wszystkie obrzędy i święta. Mogliśmy zobaczyć taki oryginalny śpiewnik należący do pradziadka pani Jadwigi. Przedmiotem pochodzącym z tamtych czasów jest też chusta mamy pani Jadwigi.
Nasz gość zaprezentował nam również przykład dialektu mazowieckiego, który charakteryzuje się mazurzeniem, czyli zastępowaniem głosek: sz, ż, cz, dż głoskami: s, z, c, dz, a który jeszcze dziś można usłyszeć u starszych Mazurów mieszkających na wsi. Mogliśmy również zobaczyć, jak wykonać gwiazdę z torebek śniadaniowych.
Na zakończenie zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia, zaś na kolejnych lekcjach uczniowie, zgodnie z instrukcjami przekazanymi przez prowadzącą prelekcję, a pod kierunkiem nauczycieli, wykonają ozdoby bożonarodzeniowe ze słomy, bibuły i kolorowego papieru. Zostaną one zawieszone na choince na korytarzu szkolnym.
Spotkanie zorganizowane przez panie: Agnieszkę Annę Kopycką i Emilię Stasiak odbyło się w dwóch grupach na dwóch kolejnych lekcjach. Pani Jadwiga ma jednak tak ogromną wiedzę na temat dawnych zwyczajów charakterystycznych dla naszego regionu i jest tak inspirującą osobą, że nawet cały dzień nie wystarczyłby, byśmy mogli zgłębić wszystkie znane jej tajemnice. Już teraz umówiliśmy się na kolejną prelekcję i warsztaty, które odbędą się przed Wielkanocą. Pani Jadwidze serdecznie dziękujemy za podzielenie się wiedzą i poświęcony czas. Dla nas była to niezwykła lekcja historii i kultury regionu.
Agnieszka Anna Kopycka